Oszczędzanie baterii w smartfonie nie jest prostą sprawą. Codziennie atakuje nas tysiące powiadomień, wiadomości iMessage czy wzmianek z Twittera.
Każdy z nas dodatkowo ma swój sposób na korzystanie z telefonu. Jednym bateria starcza na trzy dni (serio, znam takich) innym na pół dnia. Wiele było już tematów o tym, jak oszczędzić chociaż te kilka elektronów. Tym razem jednak nie będę tym zajmował ale powiem o innej rzeczy – zamykanie aplikacji w tle.
Zacznę od małej opowieści. Stojąc kiedyś w kolejce po iPhone w Dreźnie byłem świadkiem zadziwiającego używania telefonu. Pewien człowiek, stojący przede mną, uruchamiał aplikację, np WhatsApp, pisał jedną wiadomość, zamykał WhatsApp, włączał pasek multitaskingu, zmykał aplikację i uruchamiał inną. Ten sam proces powtarzał się po każdej uruchomionej aplikacji, każdej! Nie wiem, może to była jakaś nerwica natręctw i nie powinienem się z niego naśmiewać? Współczuję mu choroby, a tymczasem zmierzam do sedna sprawy.
Czy zamykanie każdej aplikacji działającej w tle ma sens i wpływa pozytywnie na czas pracy na baterii?
Odpowiedź brzmi jednoznacznie – NIE i NIE.
Zaraz pewnie pojawią się głosy: ale jak to, przecież aplikacja w tle zużywa zasoby, zużywa prąd i w ogóle ona tam jest i się na nas patrzy – jak się patrzy do idźcie do psychiatry, a na resztę zarzutów mam trochę argumentów.
Podstawy działania iOS są takie, że ŻADNA aplikacja w tle nie ma prawa chodzić (poza wyjątkami jak radio internetowe, muzyka, usługi VoIP, nawigacje). W momencie, gdy wychodzicie z programu, zostaje on zamrożony. Koniec, nie ma go, nic nie robi, nie działa, nie zużywa prądu. Siedzi wtedy w pamięci RAM telefonu i czeka na kolejne włączenie (nie, to, że jest w RAM nie robi różnicy w zużyciu prądu, z góry uprzedzam).
Już pewnie odzywa się Wasza nerwica natręctw i chcecie go zamykać zupełnie – i tu popełniacie kardynalny błąd. Zamknięcie programu to czas, klikacie dwa razy przycisk start (animacja multitaskingu do tego ciągle ekran się świeci przecież i bierze sporo energii), wywalacie program do góry (kolejna animacja), zostaje zapisany jego stan do pamięci trwałej telefonu (kolejne zużycie prądu), wychodzicie z multitaskingu (kolejna animacja) blokujecie telefon. Nareszcie przestaliście zużywać energię na marne – ale pewnie zaraz znowu go włączycie, uruchomicie ten sam program i w tym momencie zużyjecie kolejną niepotrzebną porcję energii… ale jak to?
Program, który wraca z pamięci RAM jest w pełni wczytany, jego grafiki tam są, funkcje, wszystko. Uruchamia się i działa. Natomiast wczytanie całego programu z trwałej pamięci to spory wydatek energetyczny, trzeba wgrać wspomniane przed chwilą grafiki, poukładać je wg wzorca, uruchomić wszystkie funkcje etc – słowem jedno wielkie marnotrawstwo.
Jeżeli więc macie nerwicę pod postacią ciągłego wyłączania aplikacji – to gratuluję skutecznego ubijania sobie codziennie baterii, marnowania własnego czasu na to, oraz szybszego niszczenia przycisku początkowego przez dodatkowe kliknięcia.