Końcowe ceny urządzeń mobilnych są zazwyczaj wysokie, jeżeli decydujemy się na zakup sztandarowego modelu, a jak jest w przypadku tańszych?
Według raportu IHS wygląda na to, że koszt produkcji iPhone’a SE z 16GB pamięci wbudowanej zamyka się w 160$, podczas gdy koszt sprzętu z 64GB to 170$. Warto wziąć również pod uwagę ceny sklepowe, wynoszące odpowiednio 399$ i 499$.
Osoby z IHS twierdzą, że Apple specjalnie wyceniło mniej pojemny wariant na 399$, co powinno skłonić większość konsumentów do zakupu pojemniejszego modelu. Dziwi mnie jedynie 10$ różnica w kosztach produkcji, skoro cena różni się o 100$. Pokazuje to, że Apple każe sobie płacić dziesięciokrotność ceny jednego komponentu, który pewnie należy do najtańszych ze wszystkich.
Najdroższy jest oczywiście układ scalony A9 (22$), a za nim plasuje się modem LTE (15$). Wyświetlacz do modelu SE dostarcza LG, a jeden kosztuje 20$ w porównaniu do dwa razy wyższej kwoty za ekran iPhone’a 5S w 2013 roku.
Proszę wziąć pod uwagę, że to jedynie kosz części, które zazwyczaj kosztują około 200 – 270$, a sprzęt wyceniany jest wtedy na 700. Nie tylko komponenty świadczą o cenie, sporo pieniędzy producenci wkładają w R&D, wsparcie, marketing i wiele innych. Używając części z poprzednio wydanych modeli w Cupertino udało się nieco obniżyć koszt produkcji, choć moim zdaniem powinien wynosić mniej.
Nie mam wątpliwości, że SE to eksperyment, który ma pomóc zapełnić niszę poręcznych urządzeń i pomóc w walce o pieniądze konsumentów przed debiutem obydwu wariantów iPhone’a 7. Nowy model jest skierowany głównie do konsumentów w rozwijających się rynkach takich, jak Chiny lub Indie, ale jego wysoka cena w tych krajach mu w tym nie pomaga.