Do niedawna nie potrzebowałem wymiany lampki biurkowej na nową, ale uszkodzenie obecnej spowodowało, że zainteresowałem się testem lampki BW-LT1.
Przez cały okres testowy zadawałem sobie jedno proste pytanie, czy to użyteczny przedmiot, czy może szkoda wydawać na niego pieniądze?
Wygląd i jakość wykonania
Łatwo dostrzec, że wzornictwo jest minimalistyczne. Całość jest wykonana z połyskującego tworzywa sztucznego, które prezentuje się świetnie po wyjęciu z pudełka. Jednak podczas użytkowania łatwo zauważyć odciski palców i smugi wynikające z dotykania.
Lampkę zaprojektowano tak, aby można było ją obracać według własnych preferencji. Ponadto można ją również złożyć i wtedy będzie zajmowała mniej miejsca. Każda (3) z części jest w stanie się obracać, dolna pozwala na obrót o 40 stopni, środkowa o 140, a górna o 180. Dodatkowo podstawka może być obrócona o 180 stopni, co sprawia, że lampkę umieścimy w każdym z wybranych przez nas miejsc.
Na samym dole znajdują się przyciski odpowiedzialne za kontrolę jasności, włączenie/wyłączenie, wyłącznik czasowy i zmianę trybu świecenia. W tym samym miejscu ulokowano port USB umożliwiający ładowanie urządzeń mobilnych, ale o tym opowiem wam później. Podstawka jest ciężka, ale dzięki umieszczeniu materiału antypoślizgowego biurko nie zostanie uszkodzone.
Użytkowanie
Lampka jest domyślnie rozłożona i musimy ją złożyć samodzielnie. Nie jest to trudne zadanie i szybko się z nim uporałem. Potem pozostaje podłączenie do gniazdka i możemy używać lampki BW-LT1.
Panel dotykowy jest czuły i ani razu nie zdarzyło się, żeby przyciski nie odpowiadały, choć wyjątkiem w tym przypadku jest przycisk zasilania. Szybkie naciskanie sprawia, że ciężko będzie uruchomić BW-LT1. To żaden problem, w końcu lampkę włączamy na jakiś czas, a potem ją wyłączamy.
Do dyspozycji mamy 4 tryby świecenia (czytanie, nauka, relaks, sen). Tryb nauki sprawia, że lampka świeci na biało, a sen na żółto, co nawiązuje do używanej przeze mnie aplikacji f.lux i trybu Night Shift z iOS/macOS. Każdy z trybów oferuje również 5 poziomów jasności, więc każdy z osobna może dostosować jasność do swoich wymagań. Mam wrażenie, że producent wbudował pamięć dla jasności każdego z trybów, co sprawia, że nie musimy jej ustawiać ponownie za każdym razem. Pamięć działa do momentu odłączenia lampki od gniazdka, więc miejcie to na uwadze.
Nie zapomniano również o dodaniu czasowego wyłączenia, niestety ma ono wadę. Jest sztywno ustawione na godzinę (60 minut) i nie można tego zmienić. Szkoda, bo godzina to wg mnie za długi czas oczekiwania do automatycznego wyłączenia.
Jak już wspominałem lampka BW-LT1 ma jeden port USB (2.1A), dzięki któremu naładujemy każde urządzenie mobilne. Najpierw sprawdziłem go miernikiem PowerPractical i miernik pokazał 10W i szybkie ładowanie (miganie diod w dwóch kolorach). Siostrzeniec ładował lampką swój tablet i to nie byl najlepszy pomysł, bo po paru dniach okazało się, że jego tablet nie chce się uruchomić i nie reaguje na ładowanie. Na szczęście podłączenie do oryginalnej ładowarki zniwelowało problem.
Podsumowanie
Podczas testów byłem zadowolony z lampki BW-LT1, choć jej cena może odstraszyć nie jedną osobę, ale jest uzasadniona. Produkt potrafi wiele, a w połączeniu z minimalistycznym wzornictwem to prawie idealna lampka.
Wszystko za sprawą trybów świecenia i pamięci jasności. Jeżeli potrzebujecie lampki do czegoś więcej niż świecenia, powinniście rzucić okiem na BW-LT1.
Produkt do testów otrzymałem od producenta, ale możecie go nabyć tu –
Dzięki? kodowi LC10 obniżycie cenę o 10%.