Byłem bardzo zadowolony z kabla Lightning firmy BlitzWolf, dopóki sam się nie uszkodził. Właśnie wtedy uszkodzeniu uległ również iPhone i zdecydowałem się na powrót do Androida, z którego jestem zadowolony.
Po wyjęciu z pudełka kabla USB-C od razu zauważyłem, że nie jest zbyt gruby i dodatkowo okrągły, więc zdecydowałem się dać kolejną szansę firmie BlitzWolf i postanowiłem wziąć na warsztat ich kable USB-C. Na paczkę czekałem około 10 dni, a razem z kablem otrzymałem również powerbank BW – P4 z Quick Charge 3.0 (jego recenzja pojawi się później).
Opakowanie jest standardowe i nie znajdziemy na nim i wewnątrz (poza kablem) nic specjalnego. Mnie to wystarczy, ponieważ kabel musi tylko przeżyć drogę z Chin do Polski i to wszystko. Odkąd go rozpakowałem korzystałem tylko z niego do większości operacji, które wykonywałem z telefonem.
Z ładowaniem Mi 5s nie miał żadnych problemów, nawet po podłączeniu kabla i telefonu do ładowarki BW-S5 ze wsparciem dla Quick Charge 3.0. Podczas ładowania temperatura urządzenia wyraźnie skoczyła w górę, ale to zwyczajna przypadłość urządzeń wyposażonych w QC 3.0, więc nie powinniście się tym martwić.
Nie zapomniałem również o sprawdzeniu prędkości przesyłania danych, ponieważ myślałem, że będą to prędkości dla USB 3.1, ale w praktyce okazało się, że mam do czynienia ze standardem 2.0. Dla mnie to nie problem, ponieważ większość rzeczy i tak pobieram bezpośrednio na urządzeniu, ale znajdą się malkontenci twierdzący, że to poważna wada.
Podczas odblokowywania bootloadera, instalacji TWRP i niestandardowego oprogramowania zawsze należy korzystać z oryginalnego kabla, ale postanowiłem to wszystko sprawdzić podczas korzystania z kabla BlitzWolf. Wszystkie wymienione powyżej operacje się udały, więc warto po niego sięgnąć również z tego względu.
Kabel jest starannie wykonany i dodatkowo ma oplot, który powinien sprawić, że wytrzyma więcej niż fabryczne kable. Jednak należy uważać, ponieważ zbyt wiele wygięć może skończyć się uszkodzeniem kabla, o czym przekonałem się w przypadku Lightning. Najlepiej zostawić go w domyślnej pozycji (takiej, jak w pudełku), żeby ustrzec się przed uszkodzeniem.
Podsumowanie
Pamiętam, jak po uszkodzeniu iPhone’a 5S narzekałem na kabel Lightning, ale wygląda na to, że został uszkodzony z mojej winy i na przyszłość będę pamiętał, czego mam nie robić, żeby był w najlepszej kondycji.
USB-C to dość nowy standard, ale cieszę się, że wreszcie sprzęt z Androidem ma dwustronny port do ładowania i wymiany danych. Jednak Apple wprowadziło swój w 2012 roku, a na USB-C musieliśmy czekać dłużej.
Rzeczone akcesorium jest kompatybilne z większością urządzeń wyposażonych w nowy port i na pewno ich nie usmaży. Jedynym problemem (przynajmniej nie dla mnie) jest niska prędkość przesyłania danych, ponieważ odpowiada USB 2.0, gdyby było to przynajmniej USB 3.0, mielibyśmy idealny kabel, który mógłby pełnić funkcję zamiennika dla oryginalnego lub całkowicie go zastąpić.
Kabel USB-C kupicie tutaj.