Gościnny wpis Artura Husejnowa
9 marca 2015 roku miał być wielkim dniem na każdego. No, może nie tak pięknym jak październikowe prezentacje, ale także cudownym.
Przede wszystkim mieliśmy wreszcie zobaczyć w pełnej okazałości długo oczekiwanego Apple Watcha i to, co mnie najbardziej interesuje, czyli ceny za niego. Spodziewałem się, że jednak będzie to 200-300 dolarów za tą ?najbiedniejszą? edycję, ale życie cały czas każdego zaskakuje. Ale nie to jest ważne.
Już od połowy 2013 roku zaczęły napływać do nas różne ?przecieki? lub ?informacje z pewnych źródeł? o czymś przełomowym. Mianowicie o iPadzie Pro. Towarzyszył nam aż do lutego, w którym wszystkie plotki przestały się pojawiać. A jeszcze w styczniu tego roku dowiedzieliśmy się o zewnętrznej obudowie na niego, a w lutym o szczegółowych wymiarach, bowiem te standardowe już znaliśmy. Czym miał być ten cudowny tablet, na który oczekiwało tak wiele?
Miał on posiadać ekran 2K, super wydajną grafikę, obsługę dwóch okien naraz i to, dzięki czemu ludzie nazywali go najbardziej przełomowym tabletem – ekran 12,9 cala i 2GB RAM-u!
To właśnie przez to sporo ludzi odmawiało sobie zakupu nowego iPada (a może i nawet MacBooka) czekając na tego cudownego ?potwora?. A potworem zdecydowanie by był, gdyby nie to, że został nim iPad Air 2, w którym dodano pamięci operacyjnej. iPad Pro stracił swoje miejsce. Zostało mu tylko jedno, a w zasadzie jeden. Jeden ekran, który posiadał 12,9 cala, przez który ludzie nadal się nim interesowali. Do czasu?
Do wczorajszego dnia. Wczoraj został zaprezentowany najnowszy MacBook posiadający jedyny do tej pory i niepodważalny atut niedoszłego iPada pro. Jest to ekran, który, co dziwne, ma akurat 12 cali.
I tym możemy zakończyć wszystkie spekulacje na temat nowego tabletu w rodzinie Apple?