Tim Cook, szef Apple, wprowadził nietypową strategię personalną. Polega ona na zatrzymywaniu w firmie doświadczonych pracowników, nawet gdy ich rola znacznie się zmniejsza.
Ta praktyka ma swój cel – utrzymanie stabilności i wiarygodności marki Apple.
Wystarczy spojrzeć na najwyższe kierownictwo Apple, by zauważyć, że większość to osoby po pięćdziesiątce. To celowy wybór Cooka, który uważa, że obecność wieloletnich pracowników na ważnych stanowiskach zwiększa zaufanie inwestorów i klientów do firmy.
Początki tej taktyki sięgają czasów po odejściu Steve’a Jobsa. Wtedy Bob Mansfield, jeden z głównych inżynierów, myślał o rezygnacji. Cook, nie chcąc zdenerwować akcjonariuszy, przekonał go do zostania. Wiązało się to z wysokim wynagrodzeniem, ale zarząd uznał to za dobry ruch dla Apple.
Co ciekawe, według Marka Gurmana z Bloomberga, Mansfield z czasem przestał mieć konkretne zadania. Przez kilka lat czekał na projekt Apple Car, z którego ostatecznie zrezygnował. W efekcie przez dekadę dostawał wysoką pensję głównie za bycie częścią Apple, a nie za konkretną pracę.
Podobnie było z Jonym Ivem, głównym projektantem Apple. W 2015 roku, gdy Ive chciał wrócić do Wielkiej Brytanii, Apple zaproponowało mu świetne warunki finansowe i możliwość pracy zdalnej przez 1-2 dni w tygodniu. Mimo to, Ive ostatecznie odszedł i założył własną firmę. Apple nadal jednak z nim współpracuje.
Phil Schiller, wieloletni pracownik Apple, też myślał o odejściu. Firma zdołała go zatrzymać, oferując nowe warunki. Niedawno podobna sytuacja miała miejsce z Luką Maestrim, dyrektorem finansowym, który zrezygnował ze stanowiska, ale został doradcą Tima Cooka.
Ta polityka personalna wywołuje dyskusje. Apple ma ogromne zasoby finansowe, co pozwala na utrzymywanie wysoko opłacanych stanowisk dla osób, które nie są już tak aktywne zawodowo. Rodzi to pytania o etykę i efektywność takiego podejścia.
Krytycy twierdzą, że płacenie milionów dolarów pracownikom, którzy niewiele wnoszą do rozwoju firmy, to marnowanie środków. Uważają, że te pieniądze można by przeznaczyć na rozwój nowych talentów lub innowacyjne projekty.
Zwolennicy strategii Cooka argumentują, że utrzymanie doświadczonych pracowników ma wartość wykraczającą poza ich bezpośredni wkład. Wieloletni pracownicy znają kulturę firmy, mają unikatową wiedzę o jej historii i procesach, mogą też być mentorami dla młodszych kolegów.
Obecność znanych i szanowanych osób w strukturach firmy może pozytywnie wpływać na jej wizerunek. W branży technologicznej, gdzie liczy się innowacyjność i talent, stabilna kadra zarządzająca może być postrzegana jako znak siły firmy.
Jednak ta strategia niesie też ryzyko. Utrzymywanie status quo może prowadzić do zastoju i ograniczać napływ nowych pomysłów. Młodsi, ambitni pracownicy mogą czuć frustrację brakiem możliwości awansu na najwyższe stanowiska.