Apple chyba właśnie zrozumiał, że Siri w obecnej formie to raczej nieprzyjemna ciekawostka niż faktycznie użyteczne narzędzie.
Dlatego – o dziwo – zaczęli gadać z OpenAI i Anthropic, czyli firmami, które mają lepsze modele językowe niż Apple był w stanie samodzielnie poskładać. To trochę tak, jakby szef kuchni stwierdził, że zamówi pizzę, bo jego własna nie wychodzi jadalna. Na stole są rozmowy o stworzeniu nowej Siri, która przestałaby być jak gadający kalkulator i stała się czymś, co rozumie ludzi bez konieczności powtarzania imienia 15 razy.
Apple nie chce korzystać z chmury Amazonu czy Microsoftu, więc kombinuje, jakby te modele działały bezpośrednio na ich własnym Private Cloud Compute. To ma sens – w końcu Apple od lat próbuje udawać, że bardzo się troszczy o prywatność użytkowników. Czyli cała sztuczna inteligencja miałaby działać na własnych serwerach Apple, a nie fruwać po cudzych centrach danych.
Tymczasem firma nadal dłubie przy własnym projekcie o nazwie „LLM Siri”. W teorii ma być gotowy w 2026 roku, ale wewnętrzne testy pokazały, że działa to gorzej niż modele zewnętrzne. No i zrobiło się niewesoło. Zespół Foundation Models – czyli ci, którzy pracują nad własnym silnikiem AI – ma niskie morale. Część ludzi po prostu wyszła z budynku i już nie wróciła. Inni się frustrują, bo czują, że są obwiniani za opóźnienia, mimo że od początku wiadomo było, że Apple nie jest liderem w AI.
Na górze też zrobiono przetasowania. Projekt Siri teraz prowadzą Mike Rockwell i Craig Federighi. Poprzedni odpowiedzialny – John Giannandrea – został zepchnięty na boczny tor, bo Tim Cook podobno przestał wierzyć, że coś z tego będzie. To nie jest dobry sygnał, kiedy szef firmy patrzy na twój projekt i robi minę, jakby właśnie ugryzł cytrynę.
Jakby tego było mało, Apple musi walczyć o pracowników. OpenAI i Meta oferują wynagrodzenia rzędu 40 milionów dolarów rocznie dla topowych specjalistów. Apple musi więc przekonywać ludzi, że warto u nich zostać – ostatnio nawet rzutem na taśmę zatrzymywali członków zespołu od frameworka MLX, bo masowo odchodzili.
A teraz najzabawniejsze: rozmowy z Anthropic wcale nie idą gładko. Startup życzy sobie roczną opłatę liczona w miliardach, która ma rosnąć co roku. Apple słysząc to, podobno spojrzał w sufit i zaczął rozmawiać z OpenAI i innymi firmami. To dość czytelny sygnał, że jeszcze nic nie zostało postanowione i wszystko się może zmienić.
Podsumowując – Apple trochę się miota. Wciąż nie wiadomo, czy nowa Siri będzie działać na własnym silniku, czy na wypożyczonym. Jedno jest pewne: obecna wersja tego asystenta nie spełnia oczekiwań i coś musi się zmienić, żeby Apple nie zostało z tyłu za konkurencją.