Na razie Apple kurczowo trzyma się portu Lightning w większości swoich urządzeń mobilnych, ale wygląda na to, że w przyszłym roku może się to zmienić.
Podobno wszystkie iPhone’y i iPady w przyszłym roku będą wyposażone w porty USB C, a nie Lightning.
Teoretycznie może to mieć związek z przejściem na szybkie ładowanie, choć z drugiej strony Amerykanie mają przecież kabel USB C ? Lightning. W tym roku powinniśmy dostać w zestawie z iPhone’em nową ładowarkę i wspomniany wcześniej kabel, a w przyszłym roku powinny być to wyłącznie kable USB C.
Jeżeli do tego dojdzie, to obecnie dostępne akcesoria przestaną być kompatybilne z przyszłorocznymi modelami iPhone’a i iPada, chyba że gigant z Cupertino zdecyduje się na dodanie odpowiedniego adapteru. Tak było w momencie przejścia z 30 pin na Lightning, właśnie wtedy pojawiły się adaptery ze starego złącza na nowe.
Lightning to niestandardowe złącze wymyślone w całości przez Apple i tylko oni nim dysponują, a wybrani producenci akcesoriów muszą należeć do programu Made for iPhone. USB C w tej kwestii jest zdecydowanie lepsze, bo każdy może z niego korzystać bez dodatkowej licencji i układu scalonego odpowiedzialnego za pełną kompatybilność.
USB C ma prawie takie same wymiary, jak Lightning i zaczyna być uniwersalnym standardem. Poza tym dysponuje większą ilością możliwości takich, jak szybki przesył danych (USB 3.1), szybkie ładowanie za pomocą protokołu USB Power Delivery itp.
Dla mnie przejście Apple na USB C byłoby strzałem w dziesiątkę, w końcu porzucili USB A w najnowszych MacBookach Pro i MacBooku. W takiej sytuacji ciężko mi zrozumieć korzystanie z własnego kabla w urządzeniach mobilnych i bardziej jednolitego USB C w laptopach.
Należy pamiętać, że kolejna zmiana przyniesie ze sobą dodatkowe problemy (przynajmniej początkowo), ale może okazać się świetnym posunięciem. Być może dzięki Apple większość urządzeń mobilnych będzie korzystało z USB C, ponieważ tańsze smartfony nadal wykorzystują microUSB.
