Nowe systemy iOS 18 i macOS 15 przyniosły sporo zmian, ale jedna z nich szczególnie wzbudza niepokój. Chodzi o Ulepszone wyszukiwanie wizualne w aplikacji Zdjęcia.
Co właściwie potrafi ta funkcja? W skrócie – pozwala przeszukiwać nasze zdjęcia, wyszukując na nich konkretne miejsca, przedmioty czy charakterystyczne punkty. Żeby to działało, Apple musi jednak porównywać nasze zdjęcia z ogromną bazą danych przechowywaną na swoich serwerach. I właśnie tu zaczynają się schody.
Firma zapewnia, że nasze dane są bezpieczne dzięki zaawansowanym technologiom szyfrowania i maskowaniu adresów IP. Problem w tym, że tak czy inaczej, informacje z naszych zdjęć wędrują na serwery Apple. A to kłóci się z dotychczasowymi zapewnieniami firmy o tym, że dane pozostają wyłącznie na naszych urządzeniach.
Co gorsza, funkcja jest domyślnie włączona. Oznacza to, że jeśli nie grzebiemy w ustawieniach, prawdopodobnie nawet nie wiemy, że nasze zdjęcia są w ten sposób analizowane. Apple nie zrobiło też wielkiego szumu wokół tej zmiany – szczegółowe informacje można znaleźć tylko w dokumentacji technicznej i na firmowym blogu o uczeniu maszynowym, opublikowanym długo po premierze nowych systemów.
Można oczywiście wyłączyć tę funkcję. Na iPhonie trzeba wejść w Ustawienia, potem Aplikacje i Zdjęcia. Na Macu ścieżka prowadzi przez Zdjęcia, Ustawienia i zakładkę Ogólne. Ale ile osób o tym wie? I ilu użytkowników w ogóle sprawdza takie rzeczy?
Użytkownicy Maców mają jeszcze dodatkową opcję – mogą zainstalować programy typu Little Snitch, które pozwalają kontrolować, jakie dane wysyłane są z komputera. Na iPhonach niestety nie ma takiej możliwości.
To wszystko stawia pod znakiem zapytania wizerunek Apple jako firmy, dla której prywatność jest priorytetem. Z jednej strony słyszymy, że nasze dane są bezpieczne na urządzeniach, z drugiej – wprowadzane są funkcje, które wymagają przesyłania tych danych na serwery firmy. I to bez wyraźnego informowania użytkowników.
Jasne, Ulepszone wyszukiwanie wizualne może być przydatne. Ale czy nie powinniśmy sami decydować, czy chcemy z niego korzystać? Czy domyślne włączenie takiej funkcji to aby na pewno dobra praktyka? Warto zadać sobie te pytania i przy okazji sprawdzić ustawienia swoich urządzeń. Bo jak się okazuje, czasem “ulepszenia” mogą nieść ze sobą ukryte koszty.
PS: Pamiętajmy też, że nawet najlepsze zabezpieczenia mogą zawieść – wystarczy jeden błąd w oprogramowaniu, by nasze dane wpadły w niepowołane ręce. Dlatego tak ważne jest, byśmy świadomie decydowali, które funkcje chcemy mieć włączone, a które wolimy wyłączyć.