Jak się okazuje, Google nie tylko przechowuje dane o lokalizacji ludzi na całym świecie, ale także przesyła je do organów ścigania w celu wyszukiwania podejrzanych i świadków przestępstw.
Jest to kolejny przykład tego, jak dane osobowe – dokąd idziesz, z kim się komunikujesz, co czytasz, co jesz i co widzisz – o której godzinie to robisz – są wykorzystywane do wielu różnych celów. Dziennikarze z NY Times, na przykładzie sprawy w Arizonie, demonstrują niuanse nowej techniki dochodzeniowej.
Kryminaliści wykorzystywali i wykorzystują od lat informacje o lokalizacji użytkowników, które są przechowywane na serwerach Google. Przykładem jest sprawa Jorge Moliny, który został oskarżony o morderstwo tylko dlatego, że według danych geolokalizacyjnych jego telefon był niedaleko miejsca zbrodni. Jakiś czas później śledczy doszli do wniosku, że jest on niewinny i zwolnił Jorge, ale dziennikarze nie lekceważyli tej sprawy.
Jeden z pracowników Google powiedział dziennikarzom, że firma prowadzi podobną praktykę od 2016 roku.
?Baza danych Sensorvault zawiera szczegółowe zapisy dotyczące miejsca pobytu setek milionów urządzeń na całym świecie w ciągu ostatnich dziesięciu lat?, powiedział anonimowy pracownik Google.
Śledztwo NY Times rzuca światło na nowe szczegóły tego, co wielokrotnie stwierdził aresztowany Julian Assange – absolutnie wszystkie wiodące firmy technologiczne współpracują z władzami i, jeśli to konieczne, przekazują informacje o użytkownikach.