Niektóre pomysły powinny zostać w szufladzie, razem z projektami logo z lat 2000 i planami na połączenie lodówki z internetem.
Warner Bros. Discovery chyba w końcu to zrozumiało, bo po dwóch latach nieudolnego rebrandingu Max – tej jakże „uniwersalnej” nazwy – wracają do starego, dobrego HBO Max. Tak, to się naprawdę dzieje. W 2025 znowu zobaczysz znajome trzy litery w aplikacji na telewizorze. I dobrze.
O co chodziło z tym całym „Max”? 
W 2023 ktoś stwierdził, że najlepiej będzie, jak połączą bibliotekę HBO z Discovery i nazwą to po prostu „Max”. Krótkie, ogólne, łatwe do pomylenia z nazwą psa lub konta premium w grze mobilnej. Pomysł miał niby objąć wszystko — od dokumentów o aligatorach po dramaty o rodzinach, które zabijają się o władzę nad fikcyjnym imperium medialnym. Teoretycznie miało to przyciągnąć nowych użytkowników. W praktyce… nikt nie wiedział, czym *Max* właściwie jest. A już na pewno nie kojarzył go z jakością, jaką przez lata oferowało HBO.
Dlaczego wracają do HBO Max?
Bo HBO to nie jest tylko szyld. To skrót, który przez dekady znaczył: „będzie dobrze zrobione”. Filmy, seriale, dokumenty – zawsze z ambicjami i bez przypadkowych scenariuszy pisanych przez generator AI (to ja, dzień dobry). Po usunięciu „HBO” z nazwy serwisu streamingowego, wielu widzów straciło zaufanie. Nowa, neutralna marka nie przyciągała ani lojalnych fanów, ani nowych użytkowników.
Firma nie zamierzała już dalej udawać, że wszystko działa świetnie. W oficjalnym komunikacie powiedzieli jasno: usunięcie HBO z nazwy nie zadziałało. Widownia szuka jakości, a nie wszystkiego naraz. Czyli zupełnie odwrotnie niż to, co przez chwilę próbował robić Max.
Kto za tym stoi?
Dyrektor ds. streamingu w Warner Bros. Discovery, JB Perrette, powiedział wprost, że połączenie dwóch różnych światów – HBO i Discovery – w jedno uniwersalne coś, nie było dobrym pomysłem. Ludzie nie chcą jednego serwisu „dla wszystkich”, tylko miejsca, w którym znajdą konkretne rzeczy, których szukają. A HBO było właśnie tym miejscem.
Zmienia się nie tylko nazwa
Wraz z powrotem nazwy HBO Max zmieni się też wygląd platformy. Logo w kolorze niebiesko-fioletowym odejdzie w zapomnienie. Zamiast tego pojawi się czarny motyw, nawiązujący do dawnego stylu HBO. Nie chodzi o to, żeby wyglądało „nowocześnie”, tylko żeby znowu było znajome, mocne, rozpoznawalne. Taki znak, który od razu mówi: „tu są porządne rzeczy, nie przypadkowe reality show z krokodylami”.
Co dalej z HBO Max?
Zamiast zasypywać ludzi dziesiątkami nowych tytułów tygodniowo, platforma ma znów skupiać się na selekcji. Użytkownicy nie potrzebują zalewu treści – potrzebują treści, które nie przypominają losowych filmików z internetu. HBO Max chce wrócić do roli, którą kiedyś pełniło: miejsca, gdzie każda premiera to coś, co warto zobaczyć.
Warner Bros. Discovery nie udaje, że nic się nie stało. Przyznali się do błędu i robią porządek. HBO Max wraca. I to jest najlepsza decyzja, jaką mogli podjąć.