9 czerwca 2025 roku, podczas konferencji WWDC25, Apple pokaże iOS 19. I nie, to nie będzie kolejna aktualizacja, która doda ci widget z prognozą pogody w kształcie kiwi.
Tym razem ma być sensownie. Mniej hałasu, więcej konkretów. Bo najwyraźniej ktoś tam w Cupertino przypomniał sobie, że użytkownicy iPhone’ów chcą, żeby system wyglądał dobrze, działał długo i… działał w ogóle.
Co nowego w wyglądzie?
Wygląda na to, że iOS 19 naprawdę zmieni to, co codziennie oglądasz na ekranie. Inspiracją ma być visionOS – system, którego może nie używasz, ale Apple go lubi, więc teraz iPhone też będzie miał przezroczystości, szklane efekty i gładsze przejścia. Brzmi znajomo? Tak, to coś jak styl sprzed dziesięciu lat, tylko teraz wraca, bo moda zatacza koło nawet w oprogramowaniu.
Do tego system ma lepiej rozkładać elementy na większych ekranach. W praktyce oznacza to mniej przewijania, mniej przypadkowego klikania i mniej wciśniętych zbyt blisko siebie przycisków. Chodzi o to, żeby wszystko było trochę bardziej uporządkowane, ale bez zbędnych komplikacji. I żeby nowy użytkownik nie musiał robić doktoratu z obsługi aparatu.
Dłuższe życie na jednym ładowaniu
Mark Gurman z Bloomberga twierdzi, że iOS 19 będzie wykorzystywał algorytmy uczenia maszynowego do zarządzania energią. Co to znaczy? Twój telefon będzie analizował, jak z niego korzystasz i decydował, które aplikacje mogą zostać uśpione, a które muszą działać w tle.
W teorii – a może nawet w praktyce – ma to zmniejszyć zużycie baterii i wydłużyć czas pracy bez ładowarki. Nie trzeba będzie kupować powerbanku wielkości cegłówki albo szukać gniazdka w kawiarni po 14:00. System po prostu sam będzie ogarniał, co zużywa prąd, a co nie musi. Bez fajerwerków, ale może bez ładowania przez cały dzień.
Stabilność, czyli czy to się wreszcie nie zawiesi?
Zgodnie z informacjami, które przekazał Gurman, Apple skupi się na tym, żeby iOS 19 działał stabilnie. Nie chodzi o dodanie tysiąca nowych funkcji, z których nikt nie korzysta, tylko o naprawienie tych, które już są i działają… powiedzmy, że nie zawsze.
Filozofia przypomina to, co Apple zrobiło kiedyś przy macOS Snow Leopard – mniej nowości, więcej poprawek. System ma być bardziej przewidywalny, mniej irytujący i mniej skłonny do robienia ci niespodzianek. Brzmi jak coś, co powinno być oczywiste od dawna, ale lepiej późno niż wcale.
I co z tego?
iOS 19 nie będzie systemem, który odmieni twoje życie. Ale może wreszcie nie doprowadzi cię do szału. Będzie miał bardziej uporządkowany wygląd, będzie działał dłużej na jednym ładowaniu i nie będzie się zawieszał co drugi dzień. Jeżeli Apple rzeczywiście dowiezie to, co obiecuje, to może iPhone znowu stanie się urządzeniem, którego nie trzeba codziennie przepraszać.