Apple robi to, co zawsze – bierze coś, co działa, wykupuje twórców, milczy jak grób, a potem udaje, że wszystko wymyśliło samo.
Tym razem chodzi o Mayday Labs – kanadyjski startup, który stworzył inteligentną aplikację do zarządzania czasem. W kwietniu 2024 firma została przejęta przez Apple, o czym nie poinformowano publicznie. Informacja wyszła na jaw wyłącznie dlatego, że Komisja Europejska ma obowiązek publikowania określonych rodzajów transakcji. Miło, że ktoś jeszcze coś publikuje.
Zamiast konferencji prasowej – cisza. Zamiast dumnego wpisu – usunięty post założyciela Mayday, Jeremy’ego Bella. Aplikacja zniknęła, serwery wyłączone, a pracownicy – zapewne przywitani uściskiem dłoni z Cupertino – trafili do zespołu Apple. Przypadek? Tylko jeśli ktoś nadal wierzy w przypadki przy przejęciach technologicznych.
Co tak naprawdę robił Mayday?
Mayday Calendar nie był kolejnym kalendarzem z kolorowymi kwadracikami. To był asystent, który ogarniał twój dzień, nawet jeśli ty nie potrafiłeś. Uczył się twoich nawyków, sugerował optymalne godziny spotkań, a gdy życie znów postanowiło cię zaskoczyć – sam przekładał wydarzenia. Dodatkowo pozwalał planować z innymi bez godzinnych maili w stylu „czy 14:00 pasuje?”. Wszystko było w jednym miejscu – spotkania, zadania, wspólne zobowiązania. Jednym słowem: jakbyś miał osobistego menedżera, który się nie męczy.
Apple, AI i ambicje większe niż twoje zaległości w zadaniach
Po przejęciu Mayday, Apple nie tylko zgarnęło kod, ale i dostęp do zespołu. I – jak pokazuje historia – nie zrobiło tego dla zabawy. Już teraz system iOS 18 pokazuje pierwsze oznaki zmian: lepsza współpraca między Kalendarzem a Przypomnieniami. Wygląda na to, że to dopiero początek.
W iOS 19, iPadOS 19 i macOS 16 może zadebiutować nowa wersja aplikacji Kalendarz, która będzie korzystać z elementów Apple Intelligence. Tak, to nie jest już tylko hasło – to AI, które realnie ma zarządzać twoim harmonogramem, zanim zdążysz sam go pokręcić.
Nowe funkcje mogą obejmować:
- analizę codziennych nawyków i proponowanie terminów,
- inteligentne dostosowywanie wydarzeń do dostępności,
- automatyczne przekładanie spotkań,
- integrację z zadaniami i współdzielonymi kalendarzami.
Wszystko po to, żebyś mógł planować szybciej, bez myślenia o szczegółach. Czyli to, na co i tak nie masz czasu.
Czego się spodziewać?
Konferencja WWDC 2025 zaplanowana na czerwiec może być miejscem prezentacji tych zmian. I nie chodzi tylko o to, że Apple chce być na poziomie Google Calendar czy Microsoft Outlook. Chodzi o to, że chce ich przeskoczyć – przez automatyzację, przewidywanie i eliminację manualnego planowania.
Nowa wersja Kalendarza może też lepiej działać w zespołach, analizując dostępność kilku osób naraz i dostosowując termin bez potrzeby kombinowania. To oznacza mniej stresu przy planowaniu spotkań. Zresztą, jeśli ta technologia faktycznie działa tak, jak działała w Mayday – to może być jedna z bardziej sensownych zmian w systemach Apple od lat.
I nie, to nie znaczy, że twój iPhone stanie się twoim szefem. Ale możliwe, że będzie ci przypominał, że już trzeci raz przełożyłeś dentystę.