Apple nigdy nie miało problemu z robieniem marketingu z niczego. Od lat wypuszcza nowe iPhone’y, a na pytanie o pamięć RAM odpowiada głuchą ciszą.
Dziś już wiadomo, że podstawowy model iPhone 17 dostanie 8 GB RAM. Informacja pochodzi z łańcucha dostaw, a nie od jakiegoś anonimowego profilu na Twitterze. Można więc przestać się domyślać.
To pierwszy raz, gdy najtańszy iPhone z serii ma tyle pamięci operacyjnej, co wersje Pro z poprzedniego roku. Do tej pory użytkownik modelu podstawowego dostawał mniej RAM-u i miał cieszyć się tym, co mu zostało po odcięciu dodatków. Teraz będzie inaczej. iPhone 15 i 15 Plus miały po 6 GB – czyli o 2 GB mniej. I nie, tych brakujących 2 GB nie dało się „odczuć tylko w testach syntetycznych”, jak mówią fanboje. Można je było odczuć na co dzień.
8 GB RAM to dziś minimum, jeśli smartfon ma uciągnąć aktualne wersje iOS i aplikacje, które co chwilę dociągają nowe funkcje. A Apple wpycha teraz coraz więcej rzeczy do systemu, w tym lokalnie działające elementy AI. Bez odpowiedniej ilości RAM-u wszystko to działa jak przez szybę pokrytą tłuszczem. Jest, ale nieprzyjemnie.
Zwiększenie RAM-u nie ma nic wspólnego z dobrocią Apple dla klientów. To czysta konieczność. Firma nie robi tego z troski, tylko dlatego, że musi. iPhone’y muszą działać dłużej, jeśli mają sens ekonomiczny. RAM pomaga w tym bardziej niż nowy kolor obudowy.
Dla użytkownika to konkretna zmiana. Więcej RAM oznacza mniej czekania. Mniej przeładowywania aplikacji. Mniej restartów przeglądarki po przejściu do innego okna. To rzeczy, które czuć od razu – bez benchmarków, wykresów i tech-youtuberów mówiących, że „różnicy nie widać”. Widać. Szczególnie po dwóch latach używania.
Dla Apple to też czysta kalkulacja. Ujednolicenie komponentów między modelami upraszcza produkcję. Mniej wersji – mniejsze ryzyko, łatwiejsza kontrola jakości. No i mniej narzekań, że ktoś zapłacił kilka tysięcy za telefon z mniejszą ilością RAM niż budżetowy laptop sprzed trzech lat.
Nie wiadomo jeszcze, czy modele Pro dostaną więcej RAM-u. Jeśli nie, to różnica między wersją podstawową a droższymi modelami znowu się zmniejszy. Możliwe, że firma dorzuci coś ekstra, żeby usprawiedliwić cenę. Ale w tej chwili jedyną potwierdzoną informacją jest 8 GB RAM w bazowym modelu.
I tak – to nie plotka. To nie domysł. To konkret z produkcji. I najwyższa pora, żeby taki poziom sprzętowy był standardem, a nie bonusem dla tych, którzy dopłacają do „Pro”.