Chcesz używać AI i nie robić z siebie cyfrowego jaskiniowca? Gratulacje, to już więcej niż większość ludzi, którzy wpisują „napisz mi wypracowanie o ziemniakach” i oczekują arcydzieła.
Ale samo otwarcie czatu z AI nie czyni cię czarodziejem produktywności. Potrzebujesz konkretnego podejścia. I oto ono. Zaraz ci wszystko dokładnie wytłumaczę.
Jak pisać, rozmawiać z AI, żeby to miało sens
Zacznij od tonu. Dosłownie. Jeśli nie powiesz AI, jak chcesz, żeby coś brzmiało, to ona sama to zgadnie. A zgadywanie to nie jest jej najlepsza cecha, mimo że udaje mądrzejszą od połowy twoich znajomych z LinkedIna. Więc piszesz: „Potrzebuję tekstu do maila, brzmiącego oficjalnie, ale bez nadęcia” albo „Zrób z tego post na Insta, ale niech nie będzie cringowy”. Tak, użyj tego słowa. AI zna slang lepiej niż ty.
Potem przechodzimy do streszczeń. Sztuczna inteligencja potrafi podsumować długi tekst szybciej niż ty przescrollujesz TikToka. Ale jeśli jej nie powiesz, że chcesz cytaty, sens i kontekst, to da ci wersję „było sobie coś, coś się stało, koniec”. A przecież nie po to rzucasz AI 20 stron raportu, żeby potem nadal nie wiedzieć, o co chodzi. Więc pisz: „Streszczaj, ale zostaw to, co ważne”.
Pora na pytania. Ludzie pytają AI jakby rozmawiali z lodówką. „Jak zrobić coś?”. Fajnie. Tylko że lodówka nie odpowie, a AI może ci pomóc więcej, jeśli zapytasz mądrzej: „Czego jeszcze nie widzę?”, „Jakie mam luki w planie?”. No i wtedy zaczyna się magia – znaczy, algorytmy, ale dla ciebie to to samo.
Szukasz pomysłów? Świetnie. Ale nie bierz wszystkiego jak leci. Poproś o uzasadnienie. „Daj mi pięć pomysłów i powiedz, czemu każdy z nich jest dobry”. Inaczej będziesz miał listę rzeczy, które wyglądają kreatywnie, ale działają jak przeterminowane strategie marketingowe z lat 2011-2012.
Jeśli naprawdę chcesz coś zrobić dobrze – poproś o krytykę. Serio. AI nie ma uczuć, więc nie będzie jej przykro, że cię poprawia. Zrób z niej adwokata diabła i niech powie ci, co nie działa w twoim tekście, planie czy pomyśle. Tak – lepiej, żeby zrobiła to AI, niż żeby zrobił to twój przełożony na spotkaniu, przy ludziach, przy ekspresie do kawy.
Masz tekst prawny, który wygląda jakby go pisała drużyna urzędników po nocnej zmianie? Powiedz AI, że nie jesteś prawnikiem i nie rozumiesz, co tam jest. Ona to przetłumaczy. Może nie na język dziecka, ale przynajmniej na język kogoś, kto nie skończył aplikacji adwokackiej. Wystarczy: „Przełóż to na zrozumiały język, nie znam się na tym”.
Dalej: organizacja. Masz chaos w głowie? Jasne. Masz plik z przypadkowymi notatkami, wycinkami pomysłów i cytatami z rozmowy z szefem? Wrzuć to do AI i napisz: „Zrób mi z tego plan, lista zadań, coś, co mogę wykorzystać”. Właśnie po to to jest.
I jeszcze jedno: chcesz pracować szybciej? Zapytaj wprost. „Jak mogę to zrobić szybciej, korzystając z tego, co mam?”. AI zna triki, które mogą skrócić twoje męczarnie z Excelem albo raportem z całego tygodnia. Oczywiście, nic nie zastąpi pracownika z doświadczeniem, ale umówmy się – jakbyś miał wszystko pod kontrolą, nie gadałbyś teraz z chatbotem.
Na koniec: AI nie zrobi za ciebie wszystkiego. Może być asystentem, może być redaktorem, może być krytykiem, może być nawet twoim lepszym ja. Ale to ty musisz wiedzieć, czego chcesz, jak to wykorzystać i co z tym dalej zrobić.