Amazon w końcu zrobił coś, co powinno się było wydarzyć dawno temu – uprościł zakupy e-booków w aplikacji Kindle na iPhone’ach i iPadach. Zaskakujące?
Może dla kogoś, kto nie wiedział, że przez ponad dekadę użytkownicy iOS musieli kombinować jak studenci na sesji, żeby kupić książkę. Teraz już nie muszą. Amazon dodał nowy pomarańczowy przycisk „Pobierz książkę”, który w prosty sposób przekierowuje do strony zakupowej w przeglądarce. Nie trzeba już ręcznie szukać tytułu, logować się oddzielnie i modlić się, że książka rzeczywiście pojawi się w bibliotece.
Skąd się wzięło to ograniczenie?
Od 2011 roku aplikacja Kindle na iOS działała bez możliwości bezpośredniego zakupu e-booków. Brzmi absurdalnie? Cóż, taka była cena trzymania się z Apple. Firma z Cupertino narzucała swoje zasady – albo płacisz 30% prowizji za każdą transakcję przeprowadzoną w aplikacji, albo nie dajesz użytkownikowi żadnych opcji zakupu. Amazon, nie chcąc oddawać prawie jednej trzeciej zysku, wybrał tę drugą opcję i przez lata udawał, że zakupy nie istnieją. Było to legalne, ale nieznośnie niewygodne.
Co się zmieniło?
Wszystko ruszyło po wyroku sądowym z 30 kwietnia 2025 roku. Sędzia Yvonne Gonzalez Rogers zakończyła długi spór między Epic Games a Apple i wydała decyzję, która zmieniła reguły gry. Apple nie może już zakazywać umieszczania w aplikacjach linków prowadzących do zakupów poza ich systemem ani pobierać prowizji od takich transakcji. I nie, nie mogą tego też odwlekać – sąd nie zgodził się na opóźnienie wykonania postanowienia, więc Apple musi się dostosować, mimo że już złożyło apelację.
Co zrobił Amazon?
Amazon zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał – po prostu wykorzystał nowe możliwości. Zamiast tworzyć osobny sklep w aplikacji czy kombinować z ukrytymi przyciskami, dodał prosty element interfejsu: „Pobierz książkę”. Klikasz? Przechodzisz do Amazonu w przeglądarce z konkretną książką, którą właśnie przeglądałeś. Kupujesz? Wracasz do aplikacji, a e-book już tam jest. Bez gimnastyki. Bez pięciu kroków. Bez stresu.
Wreszcie nie trzeba się męczyć z ręcznym przeszukiwaniem strony Amazon w Safari. Nie trzeba też udawać, że się nie chce kupić książki, tylko przegląda „dla sportu”. Zakupy stały się wygodniejsze, bezpieczniejsze i szybsze. To dokładnie ten rodzaj zmiany, który nie rzuca się w oczy, ale zmienia codzienne korzystanie z aplikacji na lepsze.
Wcześniej użytkownicy systemu Android mogli kupować książki bez takich ograniczeń, więc posiadacze urządzeń Apple byli wyraźnie stratni. Teraz sytuacja się wyrównała. Amazon po prostu zrobił to, co działało gdzie indziej – i wdrożył to w końcu na iOS.
I co dalej?
Spotify już zrobiło podobny ruch. Inni deweloperzy pewnie pójdą w ich ślady, skoro Apple nie może już blokować linków ani pobierać prowizji. Użytkownicy mogą wreszcie korzystać z aplikacji zgodnie z ich przeznaczeniem – bez niepotrzebnych przeszkód.
Czy Amazon mógł to zrobić wcześniej? Nie. Czy zrobił to najszybciej, jak się dało po zmianie przepisów? Tak. Czy teraz Kindle na iOS działa jak należy? Wreszcie tak.