Technologia ubieralna zdominowała rynek urządzeń wspierających zdrowie i aktywność fizyczną. Inteligentne zegarki, bransoletki czy pierścionki oferują możliwość śledzenia parametrów zdrowotnych.
Brzmi to jak przyszłość medycyny dostępna na wyciągnięcie ręki, ale lekarze przestrzegają przed zbytnim zaufaniem do tych urządzeń. Czy rzeczywiście są one tak pomocne, jak obiecują producenci? Oto, co mówią eksperci.
Funkcje urządzeń ubieralnych – co oferują?
Urządzenia takie jak Apple Watch czy Oura Ring zdobyły popularność dzięki rozbudowanym możliwościom monitorowania zdrowia. Oferują między innymi:
- śledzenie rytmu serca,
- analizę wzorców snu,
- monitorowanie aktywności fizycznej,
- kontrolę cyklu menstruacyjnego,
- pomiar temperatury ciała.
Niektóre modele wyposażone są w funkcje pozwalające wykryć nieprawidłowości, takie jak migotanie przedsionków. Producentom zależy na podkreślaniu ich potencjału w zapobieganiu problemom zdrowotnym, a nawet ratowaniu życia. Przykłady użytkowników, którym takie urządzenia pomogły w wykryciu poważnych schorzeń, zdają się potwierdzać ich skuteczność. Ale czy to wystarczy, by zaufać technologii bez zastrzeżeń?
Opinie lekarzy – ostrożność jest wskazana
Choć urządzenia ubieralne oferują ciekawe możliwości, wielu lekarzy wyraża sceptycyzm co do ich wiarygodności. Dr Helen Salisbury, lekarz z Oksfordu, podkreśla, że dane dostarczane przez te urządzenia mogą być źle interpretowane przez użytkowników. Fałszywe alarmy lub nieprecyzyjne wyniki często prowadzą do niepotrzebnego stresu i wizyt w gabinetach lekarskich.
Problemem jest także brak medycznego kontekstu. Urządzenie może wykryć nieprawidłowość, ale nie potrafi zinterpretować jej w pełni. W efekcie użytkownik może zarówno przeoczyć poważny problem, jak i martwić się drobiazgami, które nie mają znaczenia dla zdrowia.
Zagrożenia nadmiernego monitorowania
Nadmierne korzystanie z technologii ubieralnych niesie ze sobą ryzyko. Osoby, które stale śledzą swoje wyniki, mogą wpaść w spiralę niepotrzebnych obaw. Każde odchylenie od normy bywa traktowane jako sygnał alarmowy, mimo że organizm człowieka działa w sposób naturalnie zmienny.
Eksperci ostrzegają, że takie podejście może prowadzić do hipochondrii. Ciągła analiza danych sprawia, że użytkownicy zaczynają doszukiwać się problemów zdrowotnych tam, gdzie ich nie ma. Zamiast poprawy komfortu życia, pojawia się niepotrzebny stres.
Mimo potencjału technologii ubieralnych, ich wykorzystanie w systemie opieki zdrowotnej jest wyzwaniem. Pritesh Mistry z King’s Fund zwraca uwagę na brak infrastruktury technologicznej oraz przeszkolonego personelu, który potrafiłby efektywnie korzystać z tych danych. Informacje z urządzeń, choć szczegółowe, są trudne do zintegrowania z tradycyjnymi metodami diagnostyki.
Dodatkowo, jakość danych zbieranych przez urządzenia bywa niewystarczająca. Czułość i precyzja pomiarów różni się w zależności od modelu i producenta, co utrudnia ich użycie w praktyce medycznej. To sprawia, że technologie te pozostają bardziej dodatkiem niż fundamentem opieki zdrowotnej.
Czy technologia może zastąpić lekarza?
Historie użytkowników, którym urządzenia ubieralne pomogły wykryć poważne schorzenia, są inspirujące, ale nie można ich traktować jako reguły. Takie przypadki są raczej wyjątkiem niż normą. Urządzenia te mogą wspierać zdrowy styl życia, ale nigdy nie powinny zastępować wizyt u lekarza czy regularnych badań.
To, co czyni je wartościowymi, to ich zdolność do motywowania użytkowników do większej aktywności fizycznej, lepszej jakości snu czy dbania o zdrowie. Jednak diagnostyka i leczenie wymagają wiedzy specjalistów, której technologia, przynajmniej na razie, nie zastąpi.
Wnioski
Urządzenia ubieralne, choć oferują szerokie możliwości, wymagają odpowiedzialnego podejścia. Mogą być świetnym wsparciem w codziennym dbaniu o zdrowie, ale nie zastąpią doświadczenia lekarza. Użytkownicy powinni traktować je jako narzędzie, które wspiera zdrowy styl życia, a nie rozwiązanie wszystkich problemów. Ważne jest zachowanie równowagi i rozsądne korzystanie z ich funkcji.
