Apple wreszcie zrobiło coś, co nie polega na zmianie koloru ikon i nazywaniu tego „innowacją” – chodzi o przeglądarkę Safari.
W systemie macOS Sequoia 15.5 pojawiła się nowa wersja Safari 18.5, a wraz z nią coś, co naprawdę może się przydać: Declarative Web Push. Nowy sposób dostarczania powiadomień. Nie brzmi sexy, ale spokojnie – to bardziej przydatne niż większość rzeczy, które twój komputer robi w tle, nie pytając o zgodę.
Powiadomienia bez robienia hałasu
Do tej pory, żeby strona internetowa mogła wysłać ci powiadomienie, potrzebna była cała ta teatralna oprawa: JavaScript, service worker, kod na sterydach. Teraz wszystko sprowadza się do skromnego pliku JSON. Brzmi nudno, ale dzięki temu komputer ma mniej roboty. I nie musi pracować w tle, żeby cię poinformować, że ktoś wystawił ci negatywną opinię na Vinted.
Safari z nową funkcją nie musi być włączone, żeby powiadomienia działały. Co to oznacza dla ciebie, drogi użytkowniku wiecznie rozładowanego MacBooka? Więcej minut działania baterii. Mniej cichych procesów w tle, które wysysają energię jak nieproszony gość. Aplikacje webowe zaczynają zachowywać się bardziej jak klasyczne programy – czyli działają wtedy, kiedy trzeba, a nie wtedy, kiedy im się przypomni.
Stabilność nawet bez Internetu
Jeśli twój Internet wygląda jakby był dostarczany przez gołębia pocztowego, to nadal masz szansę dostać powiadomienie. Ten system nie polega na ciągłym połączeniu z serwerem, więc nie panikuj, gdy Wi-Fi się zerwie. Twoja przeglądarka nie będzie próbować na siłę kontaktować się z serwerem, tylko spokojnie dostarczy to, co ma.
Powiadomienia działają lokalnie. Nie ma potrzeby ciągłego trzymania otwartego kanału z serwerem, więc dane nie latają po sieci jak liście na wietrze. To zmniejsza ryzyko przypadkowego wycieku informacji, a ty masz więcej kontroli nad tym, co w ogóle dostajesz.
Kompatybilność wsteczna, czyli niespodzianka: działa też na starszych systemach
Nie musisz instalować najnowszego systemu, żeby skorzystać z tej funkcji. Apple ogarnęło kompatybilność z wcześniejszymi wersjami macOS – Sonoma i Ventura. Więc jeżeli jesteś jednym z tych, którzy czekają aż aktualizacja przestanie psuć wszystko, co działało wcześniej – jesteś bezpieczny.
Dla twórców stron to dobra wiadomość: mniej kodu, mniej błędów, mniej frustracji. Nie trzeba już pisać całego mechanizmu powiadomień. Wystarczy lekki plik JSON, który ustala, co i kiedy ma się wyświetlić. Nie ma potrzeby zarządzania dziwnymi procesami w tle, które po tygodniu nikt nie pamięta, jak działały.
Zamiast zmieniać czcionki czy sposób animacji przejść, Apple tym razem zrobiło coś, co rzeczywiście ma wpływ na to, jak działa Safari. Mniej zużycia energii, większa stabilność i realne korzyści – szczególnie jeśli używasz MacBooka do pracy i nie chcesz siedzieć z ładowarką przy twarzy przez cały dzień.