Need for Speed to znana seria gier wyścigowych, które pojawiają się co roku nie tylko na komputery osobiste i konsole stacjonarne, produkcje z tej serii dostępne są również na urządzeniach mobilnych. W końcu miałem szansę sprawdzić, jak ostateczna wersja No Limits się prezentuje, ponieważ wcześniej grałem w nią na iPadzie, choć gra nie była ukończona.
Pierwotnie Need for Speed No Limits miał się pojawić podczas tegorocznych wakacji, ale coś nie poszło po myśli EA i z tego, co wiem, premiera rzekomo miała odbyć się pod koniec bieżącego roku, choć nastąpiła pod koniec września.
Jeżeli graliście kiedyś w CSR Racing lub podobną produkcję nie mieliście chęci sterować swoim autem? Właśnie to dodało EA podczas produkcji No Limits, w końcu to kolejna część znanej serii, chociaż wydana tylko i wyłącznie na urządzenia mobilne. Każdy wyścig rozpoczyna się od odpowiedniego wejścia w obroty silnika, co przekłada się na lepszy start maszyny, a potem musimy jedynie kierować w lewo lub prawo podczas całego wyścigu. W grze nie zabrakło rożnorodnych trybów i tak oddano graczom do dyspozycji tradycyjny wyścig z punktu A do punktu B, wyścigi na czas, wyzwanie Nitro, zabawę w myśliwego, jazdę w kontrolowanym poślizgu (drift) i jeden na jeden. Nie ważne, który z trybów wybierzemy, każdy z wyścigów jest bardzo krótki, co pokazuje podejście producenta do urządzeń mobilnych. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że gra ma być jedynie odskocznią o jazdy miejskimi środkami lokomocji. Wyścigi odnajdujemy na mapie, a na jej końcu zazwyczaj jest boss, którego musimy pokonać w wyścigu jeden na jednego, w każdym z regionów mapy pojawiają się bossowie, którzy często mają lepszą maszynę od naszej. Wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów reputacji, odblokowujemy nowe wyścigi, które pomogą nam w ulepszeniu i zdobyciu nowych pojazdów.
Wszystkie wyzwania na mapie są takie same niezależnie od odblokowanego regionu, a każde z nich jest skrojone pod możliwości naszego zmodyfikowanego auta. Wszystkie wyścigi są bardzo uproszczone, a poziom trudności ani na chwilę nie staje się wyższy. Wszystko to spowodowane jest wymogami wyścigu i naprawdę znikomą ingerencję gracza w rozgrywkę. Niektóre wyścigi są tak krótkie, że po ich rozpoczęciu za chwilę się kończą, więc nie ma czasu na odpowiednie wczucie się w klimat produkcji. Nie ma wątpliwości, że Need for Speed No Limits wygląda świetnie, ale to nie wszystko, EA zapomniało o całej otoczce związanej z nielegalnymi wyścigami, która nawet w tak małej produkcji zrobiłaby różnicę.
Need for Speed No Limits to darmowa produkcja, choć nie zapomniano o znienawidzonym przeze mnie modelu Freemium, który pomaga graczom podczas rozgrywki, ale za wszystko musimy płacić żywą gotówką. Pierwsze, co rzuci wam się w oczy to zbiornik paliwa, wystarczający na 5 – 6 wyścigów, po czym należy czekać na jego napełnienie, ponieważ nie będziemy w stanie rozpocząć kolejnych wyzwań. Najgorszym tego przykładem są dwie różne waluty, odpowiedzialne za modyfikację samochodów. Za poprawę osiągów zapłacimy zdobytymi podczas wyścigów $, a za ulepszenia wizualne ?punktami wizualnymi.? Wszystko to składa się na stereotypową grę freemium, choć można grać za darmo, ale w końcu przyjdzie taki moment, że będzie wam trudno cokolwiek wykrzesać z tej produkcji. Pomimo przydomka ?No Limits? gra nas ogranicza, co przekłada się na braki w złożoności rozgrywki, czego dowodem jest zbiornik paliwa i dwie niezależne od siebie waluty, odpowiedzialne za ulepszanie wozów.
Ocena: 2,5/5
Za:
- dobra, jako gra od czasu do czasu
- świetne poczucie prędkości
- bogate możliwości modyfikacji wozów
Przeciw:
- ograniczona rozgrywka
- ograniczony zbiornik paliwa
- dwie, różne waluty