Microsoft wypuścił kolejną aktualizację Windows 11 (wersja 24H2). Jest obowiązkowa dla wszystkich, którzy korzystają z wersji Home i Pro. Nie da się jej pominąć ani zablokować.
To, że nie da się jej pominąć to nic, najgorsze jest to. że sama instalacja aktualizacji może potrwać nawet kilka godzin.
Co nowego w systemie?
Najważniejsza zmiana to wsparcie dla USB4. Dzięki temu przesyłanie danych będzie szybsze – do 80 Gb/s. System dostał też lepszą obsługę Bluetooth LE Audio. To ukłon w stronę osób z aparatami słuchowymi. Dźwięk ma być nie tylko lepszy, ale też mniej obciążać baterię. Microsoft poprawił też zarządzanie energią, co powinno ucieszyć właścicieli laptopów.
Długa instalacja – dlaczego?
Do tej pory aktualizacje Windows 11 trwały kilkanaście minut. Teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość. Microsoft mocno zmienił kod systemu, przez co instalacja może zająć nawet dwie godziny. Na starszych komputerach pewnie jeszcze dłużej. Można ją przesunąć o tydzień, ale później system i tak się zaktualizuje – czy tego chcemy, czy nie.
Jak się przygotować?
Potrzebujesz stabilnego internetu – aktualizacja to sporo danych do pobrania. Jeśli masz laptopa, podłącz go do prądu. Nikt nie chce, żeby bateria padła w połowie instalacji. Najważniejsze jednak, żeby znaleźć 2-3 godziny, kiedy nie będziesz potrzebować komputera. Dla bezpieczeństwa zrób też kopię ważnych plików.
Microsoft nie daje wyboru – musisz zainstalować aktualizację i już. Wielu uważa, że to przesada. Denerwuje też długi czas instalacji, który może popsuć plany, szczególnie jeśli system wystartuje z aktualizacją w nieodpowiednim momencie.
Nowe funkcje mogą się jednak przydać. Szybsze USB4 czy lepsze Bluetooth to realne usprawnienia. Szkoda tylko, że Microsoft nie pozwala zdecydować, kiedy chcemy z nich skorzystać.
Aktualizacja może irytować, ale zmiany mają sens. Nawet jeśli nie wszystkie nowości wykorzystamy, system powinien działać sprawniej. A wyboru i tak nie mamy – prędzej czy później Windows 11 sam się zaktualizuje.