OpenAI ma nowy pomysł, który wygląda jak połączenie czatbota, sklepu i prowizji. Czyli czegoś, co z jednej strony przypomina zakupy, a z drugiej – rozmowę z konsultantem, który nigdy nie przestaje gadać.
Tak, ChatGPT ma dostać funkcję zakupów bezpośrednio w czacie. Będziesz mógł zamówić coś online, nie opuszczając okna rozmowy. Zero przekierowań, zero kart przeglądarki, zero prywatności, ale za to – wygodnie.
Za każdym razem, gdy ktoś kupi coś przez ten nowy cud, sprzedawcy zapłacą OpenAI prowizję. Nie martw się – to nie ty bezpośrednio płacisz, tylko twój zakup będzie po prostu trochę droższy. Firma, która dotąd zarabiała głównie na subskrypcjach, kombinuje, jak jeszcze da się zmonetyzować czatowanie z botem. A ponieważ ludzkość już rozmawia z AI o butach i odkurzaczach, no to czemu by nie dodać opcji „kup teraz”?

Wszystko dzieje się przy współpracy z Shopify – platformą e-commerce, którą znają właściciele sklepów online. Partnerstwo trwa od kwietnia, a teraz przechodzi w fazę, gdzie marki zaczynają testować nową formę sprzedaży. ChatGPT nie tylko będzie mówić, co warto kupić. On sprzeda ci to wprost, a potem może jeszcze zapyta, czy nie chcesz wersji premium.
Na razie rekomendacje w czacie opierają się na tym, co wpiszesz, ile chcesz wydać i czego potrzebujesz. Niby fajnie, ale kolejność sugerowanych ofert pochodzi od firm zewnętrznych. Nie ma żadnej logiki typu „najniższa cena” albo „darmowa dostawa”. Więc możesz dostać pięć linków do tego samego produktu, tylko w różnych wersjach cenowych – i żadnego sensownego uzasadnienia. OpenAI planuje to poprawić. Może kiedyś ChatGPT nauczy się, że 40 zł to mniej niż 89,99 zł.
Marki, które biorą udział w testach, już zaczynają dostosowywać swoje opisy produktów pod kątem nowego algorytmu. Powstało nawet nowe hasło – AIO, czyli Artificial Intelligence Optimization. Brzmi jak SEO, ale dla botów. Czyli teraz nie tylko trzeba pisać pod wyszukiwarki, ale i pod czat. Bo najwyraźniej to boty teraz decydują, co zobaczysz.
Oczywiście, eksperci od reklamy już się drapią po głowach. Jeśli zakupy naprawdę przeniosą się do chatbotów, to cały rynek reklam w wyszukiwarkach może wyglądać inaczej. Wystarczy, że użytkownik dostanie trafną sugestię i kliknie „kup”, bez przeszukiwania internetu. Wtedy co? Google zostanie z długimi listami linków, a ChatGPT z prowizją.
OpenAI twierdziło kiedyś, że nie zamierza wprowadzać reklam. Ale potem dyrektor finansowa, Sarah Friar, powiedziała, że firma rozważa takie rozwiązanie. Bo wiesz, „rozważa” to korpojęzyk na „jeszcze tego nie zrobiliśmy, ale pewnie zrobimy”. Sam Altman dodał, że nie planują pobierania opłat za priorytetowe wyniki, ale może się pojawią „ulgi partnerskie”. Czyli zniżki dla firm, które zgodzą się dzielić pieniędzmi.
Rozmowy z markami już trwają, testy ruszyły, wszystko się kręci. Ostateczna wersja tej funkcji jeszcze nie powstała, więc część rzeczy może się zmienić. Ale kierunek jest jasny: ChatGPT nie tylko ci coś poleci, ale też zaraz ci to sprzeda.
Zaczęło się od „czy mogę ci pomóc?”, a kończy się na „to będzie 149 zł, proszę wybrać metodę płatności”. Tak działa przyszłość. Albo przynajmniej coś, co wygląda jak przyszłość, dopóki nie zobaczysz rachunku.