Microsoft znowu coś zepsuł, ale przynajmniej się przyznał. Aktualizacja Windows 11 oznaczona jako 24H2 została chwilowo zablokowana dla części użytkowników. Dlaczego?
Bo sterownik sprotect.sys, używany w różnych oprogramowaniach do szyfrowania danych i ochrony systemu, totalnie nie dogaduje się z tą nową wersją. Efekt? Twój komputer może nagle postanowić, że nie chce już z Tobą rozmawiać i uraczy Cię cudownym niebieskim ekranem śmierci. Czasem nawet na dzień dobry, przy starcie systemu.
Microsoft stwierdził, że nie ma sensu ryzykować, więc jeśli Twój sprzęt korzysta z tego właśnie sterownika, to aktualizacji nie zobaczysz ani dziś, ani jutro. Usługa Windows Update zrobi Ci ciche „nie teraz” i ukryje nową wersję systemu, dopóki problem nie zostanie ogarnięty.
Co ciekawe (czyli w tłumaczeniu: co nie jest całkowicie tragiczne), Microsoft współpracuje z firmą SenseShield, która odpowiada za wspomniany sterownik. Chcą razem dojść do tego, jak naprawić ten cyfrowy zgrzyt. Pewnie nad tym siedzą zespoły ludzi z kawą, cieniami pod oczami i pretensjami do życia. Ale efekt tych rozmów ma być taki, że w końcu uda się przygotować wersję aktualizacji, która nie wywali Ci systemu przy uruchomieniu.
Dla Ciebie oznacza to jedno: nie aktualizuj ręcznie. Nawet jeśli bardzo chcesz być na czasie albo nie możesz spać, dopóki nie klikniesz „Zainstaluj teraz” – po prostu tego nie rób. Ten sterownik to nie jest jakiś plug-in do tapety pulpitu, tylko element zabezpieczający, który, gdy się zderzy z czymś niekompatybilnym, może rozwalić cały system. A potem będziesz googlować z innego komputera „co zrobić, jak Windows umarł”, tylko że już będzie za późno, bo nie zrobiłeś kopii zapasowej (wiem, że nie zrobiłeś).
Jeśli Twoje urządzenie już wpadło w BSOD po aktualizacji – przykro mi, ale nie poradzisz sobie bez nośnika instalacyjnego albo pomocy technicznej. No chyba, że lubisz grzebać w rejestrze systemowym i bawić się w „odzyskiwanie Windowsa na ślepo”, w takim razie: powodzenia.
Microsoft zapowiada, że jak tylko poprawka będzie gotowa, to aktualizacja znów wróci do obiegu. Nie podali żadnych konkretnych terminów, więc siedzisz i czekasz. Albo robisz coś innego, np. idziesz na spacer, bo przynajmniej wtedy system się nie zawiesza.
Jeśli nie wiesz, czy masz ten sterownik – a podejrzewam, że nie masz pojęcia – to nie panikuj. Prawdopodobnie korzystasz z jakiegoś programu do zabezpieczeń, który go wykorzystuje. Możesz zapytać swojego dostawcę oprogramowania albo kogoś, kto wie co robi, czyli nie kuzyna, który “zna się na komputerach, bo umie ściągać filmy”.
Tak czy inaczej, zignorowanie tej informacji i instalacja aktualizacji na siłę może skończyć się przygodą, której nie polecam. A przywracanie systemu z pendrive’a to nie jest niedzielna rozrywka dla nikogo.