Pewnie wszyscy wiecie, co spotkało Samsunga Galaxy Note 7 i jak to się może odbić na reputacji lidera rynku mobilnego. W sieci ostatnio pojawiła się informacja mówiąca o testach baterii we własnych laboratoriach, ale skoro były testowane, to chyba coś pominięto.
Samsung testował je u siebie, a nie w laboratoriach firm trzecich z certyfikatem CTIA, choć to również jest wymagane przy wyborze baterii do smartfona.
CTIA nakazuje testować baterie u siebie, żeby producent otrzymał stosowny certyfikat, ale Koreańczycy, jako jedyni na świecie robią to wyłącznie u siebie. Motorola i Microsoft również tak robią, ale niedługo zamykają te laboratoria. Motorola ostatnio przyznała się do wewnętrznych testów baterii, ale nie zapomnieli o wysłaniu ich do CTIA, aby dostać wymagane certyfikaty.
Laboratorium Samsunga działa od 2009 roku, a proces testowania baterii nie należy do złożonych. Najpierw sprawdza się, jak ogniwo radzi sobie podczas prowadzenia rozmów i ładowania. Wtedy można dostrzec, jak zachowuje się sprzęt i bateria (pośrednio), warto nadmienić, że baterie są również narażone na wyższe temperatury. Dzięki temu można sprawdzić, jak sprzęt będzie się zachowywał w lecie.
Nie wiem, jak dokładnie wyglądają takie testy i nie będę się wymądrzał, że być może przeprowadziłbym je lepiej. Przecież nie znam wszystkich procedur, a przede wszystkim kryteriów, jakie musi spełnić ogniwo, aby je przepuścić do produkcji. Tak czy owak, nie zmienia to faktu, że ktoś popełnił błąd i być może nie zawarł go w protokole.