Ruoming Pang, czyli człowiek, który nadzorował zespół tworzący duże modele językowe w Apple, właśnie odchodzi.
Nie na urlop. Nie do start-upu. Tylko do Meta. Tak, tej Meta. I według Bloomberga nie zrobił tego z miłości do nowego logo – poszło o pieniądze. Podobno dziesiątki milionów dolarów rocznie. Żeby było jasne: nie łącznie tylko rocznie. To nie awans. To transfer sezonu.
Pang kierował zespołem stu inżynierów, którzy byli odpowiedzialni za wszystko, co Apple miało w planach wrzucić pod etykietę „Apple Intelligence”. Chodzi m.in. o automatyczne podsumowania e-maili, funkcję Genmoji (czyli generowanie emotikonów na bazie AI) i przyszłą wersję Siri. Innymi słowy, Pang był jednym z tych ludzi, którzy faktycznie wiedzą, jak działają te systemy. Nie był ozdobą w PowerPoincie – prowadził zespół, który miał realny wpływ na to, co trafi do użytkowników.
Decyzja o odejściu nie wzięła się znikąd. W Apple mówi się, że firma coraz bardziej skłania się ku używaniu gotowych rozwiązań od zewnętrznych dostawców – jak OpenAI czy Anthropic – zamiast opierać się wyłącznie na swoich własnych modelach. Jeżeli więc ktoś poświęcił ostatnie lata na rozwijanie wewnętrznych rozwiązań, może mieć teraz wrażenie, że jego praca wyląduje w szufladzie. A potem w koszu. I właśnie w tym momencie pojawia się Meta z walizką pełną pieniędzy.
Meta nie ściągnęła tylko Panga. Wcześniej zatrudniła już ludzi z OpenAI, Anthropic i Scale AI. I nie chodzi tu o „przyrost zespołu” tylko o strategię – Meta chce mieć własne modele i nie oglądać się na nikogo. Sprowadza ludzi, którzy nie tylko piszą kod, ale też wiedzą, w którą stronę to wszystko zmierza. I umówmy się: jeżeli ktoś zna wewnętrzne rozwiązania Apple, to taki transfer to nie tylko zysk technologiczny, ale też świetna okazja, żeby podpatrzeć konkurencję od środka.
Apple z kolei ma inne problemy. Po prezentacji Apple Intelligence na WWDC 2024 sporo obiecali, ale Siri w nowej wersji nadal nie działa. Funkcje się opóźniają, a zespół – najpierw reorganizowany, teraz częściowo rozbity – nie wygląda już na stabilny filar. Informacje o planach zastąpienia własnych modeli zewnętrznymi rozwiązaniami mogą tylko pogorszyć atmosferę.
Nie wiadomo jeszcze, kto zajmie miejsce Panga. Apple raczej nie komentuje takich spraw, a już na pewno nie wtedy, kiedy coś nie idzie po ich myśli. Jedno jest pewne: kiedy odchodzi szef zespołu AI, który miał zmodernizować Siri i inne funkcje, trudno to nazwać drobnym przesunięciem kadrowym.
Z punktu widzenia Meta, to jak zdobyć złoty bilet. Firma od dawna próbuje przebić się ze swoimi modelami, a zatrudnianie ludzi z Apple to nie tylko wzmocnienie zespołu – to także sposób, żeby zbliżyć się do poziomu Google czy Microsoftu. Bo o to w tym wszystkim chodzi: kto zrobi najmądrzejszy model, najszybszą odpowiedź i najbardziej użytecznego asystenta, ten wygra bitwę o to, kto będzie towarzyszył użytkownikom w każdej aplikacji, oknie i pytaniu.
A Apple? Cóż. Na razie musi sobie poradzić z pytaniem: co dalej, kiedy odchodzą ci, którzy mieli zbudować przyszłość firmy?