Ostatnie lata sprawiły, że technologia otacza nas praktycznie z każdej strony. Dzięki niej kupimy bilety na autobus z naszego smartfonu, czy wrzucimy wirtualne 3zł do parkometru.
Postęp otacza nas coraz silniejszą więzią, wchodzi w miejsca, w których wcześniej nawet byśmy o tym nie pomyśleli. Już teraz możemy zobaczyć, jak kelnerki w restauracjach przyjmują zamówienia za pomocą elektronicznych terminali, czy specjalnej app przygotowanej na iPod Touch. Dzięki temu koniec z pomyłką dania, koniec z pomyleniem miejsca zamówienia – wszystko przecież jest pięknie prezentowane na ekranie.
Co jednak gdyby pójść jeszcze dalej i pozwolić klientom wybierać skład potrawy? Oczywiście już teraz możemy to zrobić zamawiając pizzę przez np pizza protal, osobiście przez telefon lub na miejscu w restauracji. Ale czy takie coś jest wygodne? Najpierw długa dyskusja o składnikach, potem trzeba to wszytko spamiętać i powtórzyć bezbłędnie obsłudze. Zero zabawy i przyjemności.
Tutaj wkracza genialny pomysł jednej z największych sieci pizzeri na świcie – Pizza Hut. Koniec z kelnerką z notesikiem, od tej chwili wystarczy usiąść przy stole i samemu wybierać dowolne składniki, wielkość ciasta czy ilość sosów na nim. Wszytko to za pomocą wielkiego stołu z ekranem i kilku prostych gestów. Czy taki tym obsługi został by łatwo zaadoptowany przez klientów?
Co najciekawsze jest to już wszytko praktycznie wykonalne i bez żadnego problemu możliwe do wdrożenia. Jedyny problem jaki widzę, to zabezpieczenie ekranu przed uszkodzeniami mechanicznymi. Wiadomo, że po zamówieniu na ekranie trzeba postawić talerze, szklanki, ludzie będą kłaść klucze czy pieniądze. Same koszta wytworzenia będą niewielkie, hurtowy zakup ekranów pozwolił by na dobre ceny, do tego jakiś mały komputer, którego ceny też są małe.
Wdrożenie takiego systemu przyciągnęło by prawdopodobnie tylu ciekawskich klientów, że cały koszt zwrócił by się w ciągu kilku dni, maksymalnie tygodni. W Pizza Hut przecież i tak codziennie żywi się masa osób.
