WhatsApp, ta niegdyś skromna aplikacja do gadania z ciocią Krysią i wysyłania memów o kawie, właśnie dołączyła do grona miejsc, w których reklamy czają się za rogiem.
Meta, właściciel komunikatora, wpadła na pomysł, że czas trochę zarobić bardziej bezpośrednio. Dlatego niedługo w sekcji „Status” pojawią się pierwsze reklamy. Tak, te same „Statusy”, w których ludzie wrzucają zdjęcia jedzenia i cytaty z Paulo Coelho. Teraz pomiędzy tymi twórczymi treściami dostaniemy reklamy. Świetnie.
Gdzie zobaczysz reklamy, a gdzie nie?
Uspokajam: twoje rozmowy z kumplem o tym, jak bardzo nie chce wam się iść do pracy, są wolne od reklam. Tak samo grupowe czaty, połączenia i wideo. Reklamy pojawią się tylko w „Statusach” – czyli tam, gdzie ludzie wrzucają krótkie relacje, coś jak stories na Instagramie. Po kilku statusach znajomych wyskoczy ci promka. Super, prawda?
Skąd system wie, co ci wcisnąć?
Nie bój się, Meta nie będzie czytać twoich wiadomości ani grzebać w kontaktach. Ale już takie rzeczy jak:
- kraj i miasto, w którym jesteś,
- język twojej aplikacji,
- kanały, które śledzisz,
- i to, jak reagowałeś na wcześniejsze reklamy,
…to już jak najbardziej wchodzą w grę. No i jeżeli połączyłeś sobie WhatsAppa z Meta Account Center (czyli kontem Facebook/Instagram), to tamte ustawienia reklamowe też będą brane pod uwagę. W skrócie: reklamy będą „spersonalizowane”, czyli takie, które mają większą szansę, że w nie klikniesz. W końcu o to chodzi.
Co jeszcze planuje Meta?
Poza klasycznymi reklamami, mają być dwie nowe funkcje, bo przecież nie można było poprzestać na jednej nowości:
- Promowanie kanałów w wyszukiwarce. Firmy będą mogły płacić za to, żeby ich kanały pojawiały się wyżej w wynikach. Czyli jak będziesz szukać jakiegoś kanału z newsami czy promocjami, to najpierw zobaczysz te, które zapłaciły.
- Płatne subskrypcje. Twórcy będą mogli udostępniać płatne treści. Chcesz coś więcej niż darmowy kontent? No to portfel w dłoń – płacisz przez App Store albo Google Play i masz dostęp do „ekskluzywnych” rzeczy.
Dlaczego dopiero teraz?
Do tej pory WhatsApp zarabiał raczej na narzędziach biznesowych i reklamach, które kierowały z Facebooka lub Instagrama do rozmowy w komunikatorze. Teraz firmy dostaną prosty sposób, żeby pojawić się bezpośrednio w samej aplikacji. Podobno od dawna tego chciały. Wiceprezeska WhatsAppa, Alice Newton Rex, powiedziała, że „firmy długo prosiły” o taką możliwość. I proszę – teraz mają.
Meta mówi, że wszystko ruszy „w nadchodzących miesiącach”. Jak zwykle, nie wiadomo dokładnie kiedy, ani w których krajach na początku. Czyli może być jutro, a może za pół roku. Ale że to już ogłosili, to znaczy, że coś się dzieje. Można się więc przygotować mentalnie, że podczas przeglądania statusów koleżanki z wakacji, dostaniesz też reklamę pasty do zębów albo promocję konta bankowego.
Podsumowując…
WhatsApp, który przez lata trzymał się z dala od reklam, zmienia zasady gry. Reklamy, płatne treści, promowane kanały – to wszystko nadciąga. Komunikator stanie się trochę mniej „komunikacyjny”, a bardziej „komercyjny”. Cóż, takie czasy.